Polityczna farsa [„Agrippina” w Royal Opera House]

06.10.2019
fot. Bill Cooper

Jako pierwszą nową produkcję w tym sezonie na deskach Royal Opera House możemy zobaczyć „Agrippinę” Haendla. Jest to jedno z pierwszych dojrzałych dzieł tego kompozytora. Mająca swoją premierę w 1709 r. opera podobno zdobyła uznanie współczesnych, ale rzadko była wystawiana nawet w czasach Haendla, a później całkowicie zniknęła, aby powrócić dopiero w XX w. Obecnie śpiewacy i muzycy specjalizujący się w baroku coraz chętniej wykonują to dzieło, gdyż daje ono możliwość wykazania się niebywałą wirtuozerią.

Dla Royal Opera House w koprodukcji z Bavarian State Opera oraz Dutch National Opera „Agrippinę” przygotował Barrie Kosky. Ma on ogromny talent do przedstawień komediowych. Z tej nieco dziwnej historycznej farsy reżyser nie tylko wydobywa humor, ale też przedstawia refleksję nad polityką, a może i do pewnego stopnia związkami międzyludzkimi. Kosky przeniósł „Agrippinę” w czasy współczesne, ale nie ma ona wiele wspólnego z realizmem. Pomimo kostiumów z naszych czasów wszystko jest tutaj przerysowane. Gra aktorska jest iście barokowa w swoim nadmiarze i przesadzie. Scenografię stanowi metalowy sześcian zaprojektowany przez Rebeccę Ringst. Jego ruch nadaje spektaklowi dodatkowego dynamizmu oraz nieco metaforycznego wydźwięku.

Orchestra of the Age of Enlightenment pod batutą Maxima Emelyanycheva brzmiała bardzo ekspresywnie. Dyrygent narzucił dość szybkie tempa, a jego interpretacja, jak przystało na barok, była pełna kontrastów. Bezsprzeczną gwiazdą przedstawienia była Joyce DiDonato. Amerykańska śpiewaczka prawdziwie wcieliła się w rolę tytułową. Jej aktorstwo momentami przyprawiało o dreszcze. Pod względem wokalnym był to popis wirtuozerii, jaki rzadko mamy okazję usłyszeć nawet na najlepszych scenach operowych. Śpiewaczka w pełni panowała nad swoją rolą, bawiła się barwami i dynamiką. Wszystko tutaj było wyjątkowe, wprost hipnotyzujące. Jako syn Agrippiny - Nerone wystąpił Franco Fagioli. Argentyński kontratenor oczarował publiczność wokalnymi fajerwerkami. Ta wybujała wirtuozeria sprawiała, że śpiewaka nie dało się zapomnieć. Zupełnym jego przeciwieństwem był Iestyn Davies, który wykonał rolę Ottone śpiewając delikatnie i jedwabiście. Śpiewak miał w sobie coś z chłopca z chóru katedralnego. Rolę Poppei z gracją, ale też z energią wykonała Lucy Crowe. Wyrazistą postać Claudio stworzył Gianluca Buratto. Włoski bas Andrea Mastroni zaśpiewał partię Pallante. Zachwycał on nie tylko dramatycznym głosem, ale również dał się poznać jako doborowy aktor.

„Agrippina” w Royal Opera House udowadnia, że nawet błaha opera dobrze wykonana staje się niezapomnianym przeżyciem.

Dr Jacek Kornak

Wszystkie treści na PrestoPortal.pl czytasz za darmo. Jesteśmy niezależnym, rzetelnym, polskim medium. Jeśli chcesz, abyśmy takim pozostali, wspieraj nas - zostań stałym czytelnikiem kwartalnika Presto. Szczegóły TUTAJ.

Jeśli jesteś organizatorem życia muzycznego, artystycznego w Polsce, wydawcą płyt, przedstawicielem instytucji kultury albo po prostu odpowiedzialnym społecznie przedsiębiorcą - wspieraj Presto reklamując się na naszych łamach.

Więcej informacji:

Teresa Wysocka , teresa.wysocka [at] prestoportal.pl

Drogi użytkowniku, zaloguj się aby móc komentować nasze treści.