Paszporty Polityki rozdane 25. raz!

09.01.2018
Joanna Freszel, Paszport Polityki w kategorii Muzyka poważna | fot. Polityka / Leszek Zych

Początek roku to czas podsumowań, nominacji do szeregu nagród, gal wręczenia. Dziś, 9 stycznia w Teatrze Wielkim Operze Narodowej po raz 25. wręczono Paszporty Polityki dla wybitnych młodych twórców i artystów. Ta prestiżowa nagroda kulturalna w Polsce przyznawana jest na podstawie wskazań niezależnych krytyków z różnych mediów, którzy nominują, ich zdaniem, najciekawsze osobowości twórcze minionego roku. Kapituła Nagrody złożona z dziennikarzy tygodnika Polityka wybiera ostatecznie laureatów w następujących kategoriach: film, literatura, teatr, sztuki wizualne, muzyka poważna, muzyka popularna i kultura cyfrowa. 
Paszportami Polityki nagradzani są wybitnie utalentowani młodzi twórcy, którzy w sposób szczególny wyróżnili się w danym roku swoimi artystycznymi działaniami i dokonaniami. Artyści, którzy kreatywnie reagują na zmieniającą się rzeczywistość, wyznaczają nowe kierunki w sztuce i twórczo wzbogacają kulturę polską i światową. 
Mecenasem Kultury i Honorowym Patronem Nagrody PASZPORTÓW POLITYKI 2017 było Stowarzyszenie Autorów ZAiKS, które w 2018 roku obchodzi 100-lecie działalności. 
Laureaci otrzymali Paszporty Polityki z rąk Twórców, którzy zostali Laureatami 100-lecia ZAiKS-u za całokształt ich twórczych dokonań.

wszystkie zdjęcia: Polityka / Leszek Zych

W kategorii FILM Paszport otrzymała JAGODA SZELC.

Reżyserka i scenarzystka (ur. 1984 r.). Ukończyła grafikę na Akademii Sztuk Pięknych we Wrocławiu, a w tym roku Wydział Reżyserii Filmowej i Telewizyjnej PWSFTviT w Łodzi. Jest autorką 10 krótkometrażowych etiud fabularnych i dokumentalnych, m.in. o imigrantkach, żałobie po stracie bliskiej osoby czy dorastaniu, w których dała się poznać jako dojrzała artystka potrafiąca zaskakiwać młodzieńczą bezczelnością. Lubi eksperymentować, ma też świadomość tego, co dzieje się we współczesnym kinie światowym. Widać, że uczy się od najlepszych: Lanthimosa, Polańskiego, von Triera.

Kręcona w Bystrzycy Kłodzkiej na Dolnym Śląsku „Wieża. Jasny dzień”, jej pełnometrażowy debiut fabularny, wyrasta z kina gatunkowego. Podejmuje temat odbudowywania siostrzanych relacji, a później stopniowo zamienia się w rozsadzającą ramy metaforę filozoficzno-religijną o nawiedzeniu, mroku, zombie i tricksterze (bogu-żartownisiu). Małgorzata Sadowska w uzasadnieniu paszportowej nominacji napisała, że Szelc w swoim filmie „egzorcyzmuje rodzinę i Polskę, przywołuje duchy, wprowadza w trans, wybudza uśpione w ludziach i pejzażu energie, leczy traumy. To, co wyprawia, to nawet nie jest reżyseria, to czysty szamański rytuał. Polskie kino doczekało się swojej szeptuchy”. Tadeusz Sobolewski zwraca uwagę na niebywałą scenę w tym filmie: zniknięcie sacrum z przestrzeni kościoła w dniu pierwszej komunii: „Coś, co jeszcze niedawno odbieralibyśmy jako surrealistyczne przeżycie wolności, buñuelowski gest – dziś wydaje się oznaką zbliżającego się niebezpieczeństwa, sygnałem rozpadu (…). Bohaterów filmu, którzy początkowo nic sobie z tego nie robią, ze wszystkich stron zaczyna atakować nieznane, obce. Nie wiemy, co ta próba znaczy? Czy jest konieczna? I co dalej? Na żadne z pytań film nie odpowiada”.

Szelc ma już pomysł na kolejny autorski film, także z pogranicza gatunków, o intrygującym tytule „Delikatny balans terroru”. Scenariusz do niego otrzymał II Nagrodę Mazowieckiego Konkursu Scenariuszowego „Script Wars”: za „stworzenie własnego języka opowiadania i za zabranie widza do świata fascynującego i drażniącego zarazem, w którym nocne eskapady wygłodniałych bohaterów zmieniają się w surrealistyczny sen, z którego nie chcemy się obudzić”.

W kategorii LITERATURA Paszport otrzymał MARCIN WICHA.

" Mam nadzieję, że się wykaraskamy ze wszystkich kłopotów, będzie dobrze." - powiedział odbierając nagrodę. 

Urodził się w 1972 r. w Warszawie, jest grafikiem, współwłaścicielem firmy projektowej Frycz i Wicha. Projektuje okładki książek i czasopism (np. „Literatury na Świecie”), plakaty, znaki graficzne. Przez kilka lat publikował cotygodniowe komentarze rysunkowe w „Tygodniku Powszechnym”. Pisuje artykuły i współpracuje z czasopismami, a dzieci i rodzice mogą go znać jako autora słynnej Klary z książek „Klara. Proszę tego nie czytać” i „Klara. Słowo na Szy”. W tej ostatniej książce pada fundamentalna kwestia: „Czwarta klasa. Żarty się skończyły”. Dla dzieci napisał jeszcze książkę „Łysol i strusia” i kontynuację przygód Bolka i Lolka. Pierwszą jego książką eseistyczną była opowieść „Jak przestałem kochać design” (2015 r.) , w której połączył opowieść autobiograficzną o dorastaniu w domu architekta, w którym toczy się wojna z PRL-owską brzydotą, z opowieścią o estetycznym przemianach w Polsce ostatnich 40 lat. Najnowsza książka „Rzeczy, których nie wyrzuciłem” (Wydawnictwo Karakter), za którą otrzymał nominację, Piotr Bratkowski docenił za „przejmującą i zarazem błyskotliwą literacko refleksję nad kondycją polskiego „postinteligenta". To również esej osobisty – opowiada o matce, o śmierci, o porządkowaniu rzeczy, książek i wspomnień. A przede wszystkim o słowach i milczeniu. Juliusz Kurkiewicz nominował tę książkę „za literacko wybitne przeniesienie na polski grunt gatunku, który Amerykanie zwą „memoire” – wspomnienia zorganizowanego wokół jednej, często bolesnej sprawy. W zalewie byle jakich, ekshibicjonistycznych wynurzeń jego książka to prawdziwa perła”. Charakterystyczne, że na okładce tej książki literka „m” się nie mieści. Bo to jest też książka o niemieszczeniu się w słowach i w życiu, o niedopasowaniach rodzinnych. O tym wszystkim Wicha opowiada niesłychanie dopasowanym stylem – oszczędnym, zdystansowanym, z podszewką ironii i ostrego humoru. Wicha wychodzi od konkretów i przedmiotów, żeby mówić prosto w oczy o tym, co ważne.

W kategorii TEATR Paszport Polityki odebrał MICHAŁ BORCZUCH.

Gdy odbiera Paszport, mówi szybko, scena iście aktorska. Cieszy się z wygranej. "Bo mu się do cholery wreszcie należy." - przekonuje stanowczo Paweł Soszyński.

Borczuch urodził się w 1979 r. w Krakowie, reżyser, absolwent Wydziału Grafiki ASP w Krakowie i Wydziału Reżyserii krakowskiej PWST. Weteran naszych nominacji, w trójce pojawiał się już trzykrotnie, w latach 2009, 2012 i 2013, wyróżniany za spektakle oryginalne i osobiste. Przygląda się w nich swojemu pokoleniu, bierze pod lupę okres dzieciństwa, zgłębia temat niedojrzałości, bada moment kształtowania się tożsamości. O jednym z jego pierwszych przedstawień, „Wielkim człowieku do małych interesów” Fredry (Stary Teatr w Krakowie, 2005 r.), Łukasz Drewniak pisał, że to „jam” na temat prowincjonalnej nudy dorastania. Jego teatr ewoluuje, ale wciąż, jak pisał przed laty w uzasadnieniu swojej nominacji dla reżysera Grzegorz Niziołek, „broni pozycji słabych bohaterów, niepokoi podskórną emocjonalnością przekazu. Efekt wieloznaczności, jaki uzyskuje w pracy z aktorami i obrazem scenicznym, nie ma sobie równych, choć w charakterze pisma wydaje się manierycznie niedbały. Nie wchodzi w łatwe sojusze z widownią, lubi ją dezorientować, gotowy jest zaryzykować odrzucenie”. Najnowsze realizacje Borczucha to m.in. rozbijające bank z nagrodami na kolejnych festiwalach „Wszystko o mojej matce” (Łaźnia Nowa w Krakowie), z pytaniami o życie, relacje, pamięć i rolę sztuki w tym wszystkim. Krzysztof Zarzecki mówi ze sceny: „Michał Borczuch i ja pracujemy ze sobą od początku. (...) Jesteśmy przyjaciółmi, obaj urodziliśmy się w 1979 roku, obie nasze matki, Zofia i Krystyna, zmarły na raka. Obaj postanowiliśmy zrobić o nich spektakl”. „Zew Cthulhu” z Nowego Teatru w Warszawie jest oparty na motywach prozy Lovecrafta i aktorskich improwizacjach. A „Moja walka” z TR Warszawa to adaptacja sześciotomowej powieści autobiograficznej Karla Ove Knausgårda, grająca planami czasowymi i przestrzennymi, porywająca i hipnotyczna. „Za spektakle pochłaniające widza bez reszty” - pisał w uzasadnieniu swojego tegorocznego głosu na Borczucha Michał Centkowski. „Bo mu się do cholery wreszcie należy” – stanowczo przekonywał Paweł Soszyński.

W kategorii SZTUKI WIZUALNE Paszport dostał, przeczucie nas nie myliło, NORMAN LETO!

Pod tym pseudonimem artystycznym ukrywa się (od 2006 r.) Łukasz Banach – 37-latek urodzony w Bochni. Jest samoukiem. W 1999 r. zrezygnował z formalnej edukacji i zajął się sztuką. Tworzy obrazy, obiekty, instalacje, kręci filmy, pisze książki, przygotowuje komputerowe projekty. Łączy artystyczną fikcję z doświadczeniami nauk ścisłych i filozofii. W 2007 r. rozpoczął współpracę z reżyserem Krystianem Lupą przy spektaklu „Factory 2”, miał też pierwszą indywidualną wystawę w Centrum Sztuki Współczesnej w Warszawie. W 2010 r. wydał powieść „Sailor” oraz nakręcił na jej podstawie pełnometrażowy film, doskonale przyjęty na festiwalu Nowe Horyzonty. Eksperymentuje, często łącząc tradycyjną narrację i tradycyjne środki artystycznego wyrazu z komputerowymi animacjami 3D i kolażami. W ubiegłym roku w Państwowej Galerii Sztuki w Sopocie zorganizowano przegląd jego dorobku malarskiego. Od 2012 r. pracował nad filmem „Photon”, który swą premierę kinową miał w tym roku. Obraz otrzymał Nagrodę Publiczności na MFF T-Mobile Nowe Horyzonty oraz Złotego Pazura na Festiwalu Filmowym w Gdyni. Joanna Ruszczyk określiła ten obraz „hybrydą filmu SF, programu naukowego i sztuki wideo”, zaś Jakub Banasiak „przepełnioną fatalizmem, ale uwodząco piękną, zadziorną, a przy tym zabawną nieantropocentryczną wizją świata”. Od wielu lat Leto zaliczany jest do czołówki polskich artystów młodszego pokolenia, regularnie pojawia się w czołówce rankingu „Kompas Młodej Sztuki” przygotowywanego przez „Rzeczpospolitą”, uczestniczy w wystawach indywidualnych i zbiorowych. W styczniu 2018 r. ukaże się książka „Detoks” będąca zapisem niezwykłej i wielkiej przyjaźni młodego wówczas Normana Leto ze starszym od niego o dwa pokolenia Zdzisławem Beksińskim.

W kategorii MUZYKA POWAŻNA - szczęście i radość - nasza faworytka, nominowana m.in. przez redaktor naczelną Presto, JOANNA FRESZEL!!

Nieprzyzwoicie wszechstronny sopran. Nominowana m.in. „za wszechstronność, kreatywność, precyzyjność, sceniczny wdzięk i swobodę śpiewania w najrozmaitszych estetykach muzycznych”; Anna S. Dębowska dodaje: „Ma talent wokalny i aktorski, które łączy płynnie i organicznie w swoich kreacjach”. Urodzona w 1983 r. w Warszawie, absolwentka z wyróżnieniem, a obecnie doktorantka tutejszego Uniwersytetu Muzycznego. Ukończyła też studia ochrony środowiska na SGGW. Stypendystka Ministra Kultury (2010 i 2011 r.), programów Pro Polonia (2011 r.) i Młoda Polska (2014 r.). Otrzymała Les Orphées d'Or – Prix de la SACD od Académie du Disque Lyrique za najlepszą interpretację muzyki współczesnej na debiutanckiej płycie „Real Life Song” (DUX, 2016 r.), a także m.in. II nagrodę i nagrodę specjalną na I Ogólnopolskim Konkursie Wokalnym im. Mieczysława Karłowicza w Krakowie (2006 r.), I nagrodę i nagrodę dla najlepszego sopranu na I Ogólnopolskim Konkursie Wokalnym im. Haliny Słonickiej w Suwałkach (2008 r.), I nagrodę na II Letniej Akademii Śpiewu w Sopocie (2010 r.), I nagrodę i trzy nagrody specjalne na II Konkursie im. Jana i Edwarda Reszków (Częstochowa, Polska, 2011), nagrodę specjalną na konkursie Belvedere w Wiedniu (2011 r.) oraz I nagrodę (Giuseppe Sinopoli Award) wraz z nagrodą specjalną Opery we Frankfurcie na J:opera Voice Competition isa12 (2012 r.). Śpiewała w Teatrze Wielkim w Poznaniu („Rozwód Figara” Eleny Langer), warszawskiej Operze Narodowej („Eros i Psyche” Ludomira Różyckiego), Estońskiej Operze Narodowej („Faust” Gounoda), Teatro Lope de Vega w Sewilli („Così fan tutte” Mozarta). Dokonała prawykonań m.in. utworów Uriego Caine’a, Aleksandra Kościówa, Krzysztofa Wołka, Adama Falkiewicza. Uczestniczyła w pierwszym polskim wykonaniu „Stabat Mater” Arvo Pärta; pamiętne też były jej interpretacje„Mysteries of the Macabre” György Ligetiego oraz utworów George’a Crumba i Romana Haubenstocka-Ramatiego. Prowadziła warsztaty dla dzieci w ramach Małej Warszawskiej Jesieni i festiwalu Co Jest Grane 24.

Hańba! Tak nazywa się zwycięzca w kolejnej kategorii: MUZYKA POPULARNA. Paszport otrzymuje zespół HAŃBA!

Pierwotnie: Zbuntowana Orkiestra Podwórkowa Hańba! Uformowała się w Krakowie w 2011 r., w kręgu muzyków związanych z tamtejszą sceną folkową i punkową. Zadebiutowała w 2013 r. Gra w składzie: Michał Radmacher – akordeon, klarnet, Andrzej Zagajewski – banjo, śpiew, Mateusz Nowicki – bęben, grzebień, śpiew, Jakub Lewicki – tuba, śpiew (pseudonimy sceniczne, kolejno: Wiesław Król, Andrzej Zamenhof i Adam Sobolewski, Ignacy Woland). Muzyka Hańby to, jak powtarzają krytycy, połączenie miejskiego folku z punkiem, stąd pewnie częste porównania z Irlandczykami z The Pogues. Inspiracją podstawową jest jednak Polska przedwojenna z jej rewolucyjną i antysanacyjną poezją, kabaretami, kulturą robotniczą, folklorem politycznym i ludycznym. Muzycy z Hańby! korzystają więc z wierszy Tuwima, Brzechwy, Broniewskiego, piszą też sami, zaś na ostatniej płycie wśród klasyków z II RP znalazła się piosenka „Polak zbrojny” autorstwa laureata Paszportów „Polityki” Ziemowita Szczerka. Za każdym razem zachowany zostaje klimat sprzed 80 lat, co powoduje, że artyści z Krakowa są chętnie nazywani „grupą muzyczno-rekonstrukcyjną”. Cała ta rekonstrukcja twórczo odświeża formułę folk-punkową, z drugiej zaś strony, poprzez użycie sztafażu historycznego, celnie opisuje dzisiejsze polskie konflikty i zagrożenia. „Zespół udający podwórkową kapelę z lat międzywojnia ze swymi drapieżnymi tekstami doskonale wpisuje się we współczesne polskie realia, chciałoby się dodać: niestety” – napisał o nich nominujący zespół Rafał Księżyk.

W 2014 r. odebrali pierwszą ważną nagrodę na Festiwalu Nowa Tradycja. W 2015 r. nagrali pierwszy album i szybko zdobyli uznanie już nie tylko w kraju, ale też – po udanych trasach po Europie i Stanach Zjednoczonych – na świecie. To ciekawe, że mimo tak głębokiego zanurzenia w polskim społeczno-kulturowym idiomie Hańba równie entuzjastycznie przyjmowana jest w Katalonii, w Czechach, w Niemczech czy w Ohio. W sierpniu 2017 r. wydali płytę „Będą bić!” (Antena Krzyku), na której uderzają w militaryzm, nacjonalizm, ksenofobię i przestrzegają przed coraz bardziej nieuchronną katastrofą. „Sytuacja liryczna” niby z 1937 r. Czy na pewno?

W ostatniej, dość nowej kategorii KULTURA CYFROWA Paszport odebrali MATEUSZ LENART, ANDRZEJ MĄDRZAK, WOJCIECH PIEJKO, czyli BLOOBER TEAM.

Bloober Team, krakowskie studio założone w 2008 r. przez Piotra Babieno i Piotra Bielatowicza, to przykład sukcesu, który powinien dać do myślenia każdemu początkującemu twórcy gier w Polsce. Najważniejsze w przypadku tej firmy, która długo nie potrafiła znaleźć optymalnej dla siebie strategii rynkowej, okazało się zajęcie atrakcyjnej, niewyeksploatowanej niszy i odtąd już konsekwentne budowanie wizerunku studia, które, jak samo się dziś definiuje, tworzy psychologiczne horrory o mrocznej atmosferze, z akcentem na intrygującą narrację. Taka była pierwsza znacząca gra Bloober Team „Layers of Fear” (2016 r.), taki też jest „Observer” – najnowsze, wydane w tym roku dzieło krakowskich twórców, bardzo życzliwie przyjęte zarówno przez krytyków, jak i odbiorców. Atutem obu tych tytułów jest odwaga wizji artystycznej wspartej wysokim poziomem rzemiosła.

Bloober Team jest przykładem dojrzałości w postrzeganiu swoich gier jako produktów rynkowych, które w przypadku małego polskiego studia – a zatem bez szans na wielki budżet reklamowy – muszą zapewnić sobie rozgłos dzięki niekonwencjonalnym zabiegom marketingowym. „Observer”, którego akcja rozgrywa się w dystopijnym Krakowie roku 2084, zwiększył swą siłę przebicia dzięki znakomitym decyzjom obsadowym. Głównego protagonistę, detektywa Daniela Lazarskiego zagrał Rutger Hauer, w środowisku miłośników SF wielbiony za kultową rolę androida klasy Nexus-6 w „Blade Runnerze” Ridleya Scotta – filmie, którego kontynuacja trafiła na ekrany niedługo po premierze „Observera”, co z pewnością miało przełożenie na duże zainteresowanie tą kreacją. Partneruje mu, trudno rozpoznawalny w swym cyfrowym wcieleniu, debiutujący w przemyśle gier wideo Arkadiusz Jakubik – jeden z najciekawszych dziś aktorów polskiego kina. To wszystko byłoby jednak za mało, gdyby „Observer” nie okazał się tak udany. Paweł Schreiber, jedna z osób nominujących twórców tej gry do Paszportu POLITYKI, tak uzasadnia swój wybór: „Wizja rozwoju techniki w grze »Observer« jest oparta na estetyce zgrzytów, niespójności i rozwarstwień – między ciałami a maszynami, między zapuszczoną krakowską kamienicą a pokrywającymi ją holograficznymi reklamami, między realiami cyberpunka a reliktami PRL-u (…). »Observer« to powiew świeżości w konwencji cyberpunka i śmiały krok w nieznane jeśli chodzi o techniki narracyjne w grach wideo”.

Wszystkim laureatom gratulujemy!

Wszystkie treści na PrestoPortal.pl czytasz za darmo. Jesteśmy niezależnym, rzetelnym, polskim medium. Jeśli chcesz, abyśmy takim pozostali, wspieraj nas - zostań stałym czytelnikiem kwartalnika Presto. Szczegóły TUTAJ.

Jeśli jesteś organizatorem życia muzycznego, artystycznego w Polsce, wydawcą płyt, przedstawicielem instytucji kultury albo po prostu odpowiedzialnym społecznie przedsiębiorcą - wspieraj Presto reklamując się na naszych łamach.

Więcej informacji:

Teresa Wysocka , teresa.wysocka [at] prestoportal.pl

Drogi użytkowniku, zaloguj się aby móc komentować nasze treści.